Stojąc w rzadkim lesie
Gdzie rośnie tylko wrzos
A w tej grobowej ciszy
Słychać jest lasu głos
Te jodły i te sosny
Wysokie tak jak wieża
Co były domem i schronieniem
Dla ptaka i dla zwierza
Dziś są pachnące i zielone
Tak jak posągi wyglądają
Spokojnie rosły poprzez wieki
Na wyrok śmierci dziś czekają
Sosna żywiczne leje łzy
Bo przyszedł z piłą człowiek
Pomyśl ile lat rosłam
Więc zdejmij klapy z powiek
Dziś piły warczą żywo
Padł stuletni dąb
Z płaczem patrzą na to żniwo
A to jest zwykły zrąb
Gdy byłem dzieckiem to był las
Lecz dokąd można brać
Dzisiaj jest pustka w naszym lesie
Że możesz w piłkę grać
Mój pradziad sadził drzewka
Upłynął długi czas
Gdy sosny znów zapachną
Wśród żywych nie będzie nas
Kiedy znów wrócą ptaki
I dzik zaostrzy kły
Kiedy wyrosną świerki
Z porannej wyjdą mgły
Jest moja dobra rada
Łatwo jest niszczyć i marnować
O wiele ,wiele trudniej
Na nowo odbudować
sobota, 16 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz